sty 03 2004

Najszczęśliwsze dni w moim życiu...


Komentarze: 0

Wbrew pozorom u tej "alkoholiczki" spędzałem najszczęsliwsze dni w swoim życiu. Mariusz okazał się ukochanym, wspaniałym facetem. Pamiętam jak wróciłem do domu wieczorem z pracy (on jeszcze wtedy nie pracował), czekał na mnie już z obiadem. Pewnego dnia napisał w moim dzienniku: "Moja @, kocham Cię. Zaraz będziesz w domu, więc ja idę Ci kupić chicken" (tu chodziło o kurczak pieczony;). Byliśmy totalnie zakochani. Byłem w siódmym niebie...

Ale to nie trwało długo. Nasza pani domu miała kłopotu finansowego. Musiała sie przeprowadzić z mieszkania 4 pokojowego na mieszkanie 2 pokojowe. Ponieważ była sama, "wzięła" nas ze sobą. Dzień przeprowadzki, zrobiliśmy swoje, postanowiliśmy iść do Centrum na spacer, by nie przeszkadzać właścicielce w dalszej przeprowadzce. Trochę pochodziliśmy po centrum. Zmęczyłem się (przecież musiałem nosić tyle rzeczy po schodach na 4 pietro).

Mariusz: Może jeszcze pojdziemy do domu Centrum?

Ja: Wiesz, strasznie nogi mnie bolą...

Mariusz: ani słowa... odwrócił się i odszedł, zostawiając mnie zaszokowanego. nie wiedziałem, że ta moja szczera wypowiedź mogła Go tak denerowować.. jeszcze pamiętam.. to było przed kinem Atlantic.

Było mi strasznie przykro. Posiedziałem troche w Centrum, poznym popoludniem pojechałem do pokoju. Tam już czekał na mnie On, z różą i przeprosinami. Przyjąłem przeprosiny i od razu mu wybaczyłem.

Nie wiedziałem, że to była ostatnia róża jaką dostałem od Niego... Nie, była jeszcze jedna... ale ta już z okazji moich urodzin.

homme : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz